24 lata spędziłem w Górze Kalwarii. Od najmłodszych lat angażując się w życie społeczne zawsze próbowałem coś zmienić w swoim otoczeniu. Ponad 12 lat temu stworzyłem portal, na którym właśnie ukazuje się ten artykuł. Organizowałem też wydarzenia sportowe i kulturalne, a także angażowałem się w strategiczne projekty – jak chociażby współorganizację protestu ludzi, którzy domagali się budowy obwodnicy.

Przez 4 lata byłem także  jednym z czterech opozycyjnych radnych rady miejskiej w przedostatniej kadencji (2010 – 2014). Szybko nauczyłem się, że gminą rządzi „status quo”, a każda nasza inicjatywa była bagatelizowana i „uwalana”.

Chwilę po tym wyprowadziłem się z Góry Kalwarii, bo nie widziałem tu perspektyw dla ludzi młodych i zaangażowanych.

Zmieńmy oczekiwania

Dziś, obserwując Górę Kalwarię z niewielkiego – 25 kilometrowego – dystansu widzę ją jeszcze inaczej. Z Warszawy jeszcze lepiej widać potencjał tej gminy. Jednak widzę też jak wiele jej wybaczałem. Spostrzegłem jak bardzo zaniżane są standardy – głównie w oczekiwaniach mieszkańców. Za często pozwalałem sobie myśleć, że tak musi już być, bo to mała podwarszawska gmina.

Rozmawiając z wieloma znajomymi, którzy – podobnie jak ja – zdecydowali się na życie w innych miastach, łatwo dostrzec podobny wniosek: zmiany trzeba zacząć od własnych oczekiwań. Nie musimy się zgadzać na niskie standardy, na archaiczne systemy i wszędobylską niemoc.

Góra Kalwaria ma potencjał tak ogromny, jak mało która gmina w Polsce. Zbiegają się u nas dwie ważne trasy samochodowe, krzyżuje się połączenie kolejowe, mamy piękny dostęp do Wisły. Miasto leży raptem 25 km do stolicy, a kształt nadała mu piękna historia.

Tylko co z tego? Czy ktokolwiek może dziś powiedzieć, że ten potencjał jest w pełni wykorzystywany? Ja twierdzę, że wręcz go marnujemy.

Jak przeskoczyć przepaść?

Drodzy mieszkańcy, znajomi, sąsiedzi – nie dajcie sobie wmówić, że obecna ekipa może jeszcze coś zmieni. Mieli na to bardzo dużo czasu – za dużo. Przyznaję – w ostatnich latach coś drgnęło i zrealizowano kilka inwestycji – ja twierdzę jednak, że bardzo kosmetycznych.

Oczekujcie więcej. Jest wiele do naprawienia, a jeszcze więcej do zbudowania od zera. Bez naprawdę dużej zmiany gmina może zrobi krok naprzód, ale w tym przypadku trzeba przeskoczyć przepaść. Przepaść, która dzieli Górę Kalwarię od wysokich standardów i jakości życia.

Do tego potrzeba człowieka w pełni oddanego – przeszytego pasją.

Wybierzcie Arka!

Nie mogę już głosować w Górze Kalwarii. Gdybym tylko mógł obiema rękami poparłbym Arka Strzyżewskiego. Nie dlatego, że znamy się od lat, ale dlatego, że od lat widać jego zaangażowanie, pasję, chęć do prawdziwych zmian oraz cierpliwość.

Swoje doświadczenie pokazał już nie raz. W ostatnich latach pełniąc funkcję Wicestarosty Powiatu Piaseczyńskiego. Zmienił ten powiat – mimo, że też zmagał się z wielką niemocą.
Jestem przekonany, że jeszcze bardziej odmieni Górę Kalwarię i całą gminę. Od zawsze dostrzegał i doceniał jej potencjał. To on inicjował najważniejsze zmiany – rewitalizację skarpy czy dostęp do Wisły. Wreszcie to on przerwał 15 lat niszczenia budynków po byłej Jednostce Wojskowej – swoją drogą niesamowite osiągnięcie – brawo Arek, jestem z Ciebie dumny!

Jeśli jakkolwiek zależy Wam na Górze Kalwarii – pomóżcie jej się rozwinąć. Przynajmniej na moment zapomnijcie o poglądach politycznych, o tym co dzieli. Łączy nas Góra Kalwaria.

Oddajcie głos na Arkadiusza Strzyżewskiego w II turze wyborów na burmistrza.

Karol Stróż („Linek”)